Na skrzyżowaniu ulic Jabłoniowej i Przywidzkiej w Gdańsku stoją dziś ruiny XVIII-wiecznego dworu – pozostałość po niegdysiejszym majątku w Rębowie. Mimo ambitnych planów odnowy, które snuto po przejęciu działki w latach 90., historia tego miejsca to głównie opowieść o zaniedbaniach, braku ochrony i zbyt późnej reakcji.
Rębowo – od średniowiecznej wsi po miejską dzielnicę
Historia Rębowa sięga 1334 roku. Przez wieki wieś zmieniała właścicieli – od rodów rycerskich po gdańskich burmistrzów. W 1973 roku została administracyjnie włączona do Gdańska, a od 2011 stanowi część dzielnicy Jasień. Po II wojnie światowej w dawnym majątku działało PGR, które z czasem upadło. Teren podzielono i sprzedano, powstały osiedla i magazyny. Wśród nowych właścicieli znalazła się także spółka winiarska, która do dziś formalnie zarządza działką z dworem.
Niezrealizowane wizje i stopniowy rozkład
Plany były ambitne – renowacja dworu, zagospodarowanie parku, budowa biurowców i osiedla mieszkaniowego. Jednak żaden z tych projektów nie został urzeczywistniony. Obiekt przez lata pozostawał pusty i niezabezpieczony. Stał się celem wandali, schronieniem dla bezdomnych, a z czasem – symbolem porażki w ochronie lokalnego dziedzictwa. W 2022 roku pożar niemal doszczętnie zniszczył budynek, dokańczając dzieła zniszczenia.
Ochrona… w ruinie
Dopiero po pożarze, w grudniu 2022 roku, ówczesny wojewódzki konserwator zabytków Igor Strzok wszczął postępowanie o wpisanie ruin do rejestru zabytków. To gorzka ironia – gdy dwór był jeszcze w znacznie lepszym stanie, nikt nie zabiegał o jego ochronę. Dziś ruiny są objęte nadzorem – zainstalowano kamery i alarmy, jednak to działania spóźnione o dekady.
Przestroga na przyszłość
Historia dworu w Rębowie to przykład zmarnowanej szansy i lekcja o konieczności szybkiego reagowania na zagrożenia dla dziedzictwa kulturowego. Bez realnej troski i zaangażowania, nawet najbardziej wartościowe obiekty mogą zniknąć z krajobrazu – pozostając jedynie w pamięci i archiwalnych dokumentach.